Pomnik Historii Nowa Huta – Coś się zmieniło?

Pomnik Historii Nowa Huta - Coś się zmieniło?

Pomnik Historii Nowa Huta – Minęły już dwa lata, odkąd Nowa Huta oficjalnie dołączyła do grona Pomników Historii. Było uroczyście, były owacje, były obietnice. Tylko czy za tym tytułem przyszło coś więcej niż pamiątkowa tablica? Czy rzeczywiście odczuwamy realne korzyści? A może, jak w wielu przypadkach, skończyło się na pustych deklaracjach i medialnym blasku, który zgasł zaraz po przecięciu wstęgi?

Obietnice i rzeczywistość

30 stycznia 2023 roku Nowa Huta została wpisana na listę Pomników Historii. Miasto podkreślało, że to wyróżnienie otworzy nowe możliwości – nie tylko prestiżowe, ale także finansowe. Można było przeczytać m.in.:

  • „Nowa Huta została ogłoszona Pomnikiem Historii” – miasto informowało, że ten status pozwoli „rozwijać turystykę kulturową, edukację historyczną…”, a także „otwiera drogę do starań o wpis tej części miasta na Listę Światowego Dziedzictwa.” (krakow.pl)
  • „Pierwszy Kraków Heritage Lab o Nowej Hucie jako Pomniku Historii” – podkreślano, że „…przyczyni się do rozwoju dzielnicy, wzmocni jej tożsamość, obudzi zainteresowanie pozostałych mieszkańców naszego miasta, turystów, a także przyniesie ze sobą ważne inwestycje społeczne i infrastrukturalne poprawiające jakość życia w tej ważnej historycznej dzielnicy – podkreślił Jacek Majchrowski w swoim przemówieniu.” (krakow.pl)

Brzmiało obiecująco. Problem w tym, że poza słowami – nic się nie wydarzyło.

Pomnik Historii Nowa Huta – Co zrobiono przez te dwa lata?

Przeglądając budżet miasta i działania w Nowej Hucie, trudno znaleźć jakiekolwiek inwestycje, które byłyby bezpośrednim efektem nadania statusu Pomnika Historii. W budżecie na 2025 rok znalazły się wprawdzie projekty przebudowy dróg i miejsc parkingowych, remonty chodników, placówek oświatowych…

Jednak żadna z tych inwestycji nie wynika bezpośrednio ze statusu Pomnika Historii. To po prostu działania, o które mieszkańcy walczą od lat – niezależnie od wpisu na listę prestiżowych miejsc.

Co więcej, miasto nie podjęło żadnych widocznych kroków, aby realnie wykorzystać ten tytuł. Nie ma nowych programów dotacyjnych na renowacje zabytków. Nie ma żadnych dodatkowych funduszy z ministerstwa kultury. A nawet spójnej strategii promocyjnej, która wykorzystywałaby ten status do przyciągnięcia turystów.

Co z mieszkańcami?

Najbardziej uderzające jest jednak to, że po dwóch latach wciąż nie powstał nawet podstawowy przewodnik dla wspólnot mieszkaniowych i właścicieli zabytków. Ulotka, która tłumaczyłby, co oznacza dla nich nowe wyróżnienie. Wiele osób nie ma pojęcia, że budynki w których mieszkają są zabytkiem. Tak jak i to, że są objęte dodatkową ochroną konserwatorską, co niesie zarówno ograniczenia, jak i potencjalne korzyści – np. możliwość uzyskania dofinansowań na remonty.

Co gorsza, nie stworzono mechanizmu wsparcia dla wspólnot, które chciałyby skorzystać z funduszy konserwatorskich. Obiekty zabytkowe wymagają większych nakładów finansowych. Nikt nie pokusił się o stworzenie kompleksowego systemu informowania mieszkańców, jak ubiegać się o dotacje, na co mogą liczyć i gdzie znaleźć wsparcie.

Czy to szansa stracona?

Trochę tak. Miasto miało dwa lata na wdrożenie strategii wykorzystania tego wyróżnienia. Nie było kampanii edukacyjnej, nie było dodatkowych inwestycji stricte wynikających z nowego statusu, nie było też nawet jednej debaty publicznej, która podsumowałaby, co się udało osiągnąć.

Tymczasem inne miasta w Polsce potrafiły przekuć tytuł Pomnika Historii na wymierne korzyści. W Gdyni posłużył on do pozyskania środków na modernizację zabytkowych osiedli robotniczych. W Katowicach stał się argumentem za rozwinięciem szlaków turystycznych wokół modernistycznych budowli. Faktem jest, że nadanie statusu Pomnika Historii nie gwarantuje automatycznych korzyści. Z drugiej strony inne miasta dowodzą, że to właśnie aktywność władz ma tu decydujące znaczenie!

Rozumiem, że po ogłoszeniu Nowej Huty Pomnikiem Historii wszyscy myśleli już o wyborach, a po nich potrzebny był czas na reorganizację miasta przez nową władzę… i tak do dziś, kolejny raz Nowa Huta musi czekać. Ile można znajdować tłumaczeń na to, by nie robić czegoś dobrego w Nowej Hucie?

Oczywiście, nie można powiedzieć, że nic się nie zmienia. Co roku remontowane jest jakieś podwórko. Mozolnie acz krok po kroku dzielnica odzyskuje swoją dawną świetność… jednakże już te remontowane wcześniej podwórka remontów też potrzebują. Mieszkańcy liczyli – może naiwnie ale nikt ich z tego błędu nie wyprowadzał, że status Pomnika Historii przyspieszy te zmiany. Ustanowienie będzie impulsem do szybkich decyzji, realnych inwestycji i kompleksowej rewitalizacji. Tymczasem wciąż są osiedla, w których żadne z podwórek nie zostało odnowione, a środków nie ma nawet na sam projekt.

Pomnik Historii Nowa Huta miał być dla mieszkańców nie tylko tytułem, ale i szansą na realną poprawę jakości życia. Dziś, dwa lata później, trudno powiedzieć, by ta szansa została wykorzystana.

Więźniowie Czwartego Piętra w Nowej Hucie

Więźniowie Czwartego Piętra w Nowej Hucie

Więźniowie czwartego piętra – określenie to, choć brzmi jak tytuł opowieści, w rzeczywistości dotyka poważnego problemu społecznego, który również w Nowej Hucie stał się codziennością.

Trudności osób starszych i niepełnosprawnych, zamieszkujących wyższe piętra budynków bez wind są bezdyskusyjne. Problem ten w Nowej Hucie nabiera jednak dodatkowej głębi, ponieważ historyczne budynki tej dzielnicy są objęte ochroną konserwatorską. Centrum Nowej Huty, będące częścią Parku Kulturowego i wpisane na listę Pomników Historii, napotyka ograniczenia nie tylko w zakresie nowych inwestycji, ale i dostosowań dla współczesnych potrzeb.


Skazani na 4 piętro ↗

Człowiek nie myślał wtedy, że będzie kiedyś stary i tu ugrzęźnie – Onet.pl

Zdegradowany Kraków, cz. I: „stara” Nowa Huta ↗

Potrzeba remontów chodników, a także dobudowy wind, by rozwiązać problem „więźniów czwartego piętra”. – LoveKrakow.pl

Więźniowie 4 piętra to palący problem. ↗

„… takie określenie ukuło się na seniorów i niepełnosprawnych, którzy mieszkają na wyższych kondygnacjach starszych niskich bloków bez wind.” – Gazeta Krakowska


Między dziedzictwem a życiem codziennym

Nowa Huta to dzielnica, która żyje, rozwija się i stawia czoła wyzwaniom XXI wieku. Jednakże konserwatorskie przepisy ograniczają możliwości montażu wind zewnętrznych, które mogłyby stać się ratunkiem dla wielu mieszkańców. Brak tych udogodnień zamienia czwarte piętra w więzienia dla starszych mieszkańców, którzy nie mają już siły pokonywać codziennych wyzwań schodów. Pomysł modernizacji wnętrz budynków również napotyka trudności – klatki schodowe w blokach z czasów socrealizmu nie przewidziały miejsca na windy.

Więźniowie czwartego piętra – Troska i Odpowiedzialność

W tym splocie troski o mieszkańców i szacunku dla historycznej tkanki architektonicznej potrzeba więcej niż tylko przepisów. Nowa Huta nie może być dzielnicą, która zastygnie w muzealnej formie. Musi stawiać na rozwiązania hybrydowe: takie, które z jednej strony uszanują konserwatorskie reguły, z drugiej – będą realną odpowiedzią na potrzeby mieszkańców. Niewielkie windy zewnętrzne, odpowiednio wkomponowane w estetykę budynków, mogłyby być takim kompromisem. Podobnie jak wsparcie mieszkańców przez lokalne programy czy dostosowanie parterów na potrzeby osób o ograniczonej mobilności.

Więcej niż budynki – to ludzie tworzą dzielnicę

Nowa Huta pragnie żyć i rozwijać się. Dylematy infrastrukturalne nie powinny podważać prawa mieszkańców do godności i wygodnego życia. Zamiast wykluczać ich w imię historycznego muru, szukajmy wspólnie sposobów na to, by mury te mogły łączyć pokolenia i potrzeby.

Kwestia „więźniów czwartego piętra” to nie tylko sprawa wąska, lokalna. To test na to, jak miasto Kraków i Nowa Huta mogą połączyć swoje dziedzictwo z dążeniem do przyszłości, w której nikt nie zostanie zapomniany.


Informacja na temat osób starszych i niepełnosprawnych – „więźniach czwartego piętra” była głównym tematem ostatniego posiedzenia Komisji Polityki Społecznej i Senioralnej.


Petycja o remont chodnika w Nowej Hucie

Petycja o remont chodnika w Nowej Hucie: Dlaczego musimy walczyć o swoje?

Czy w Nowej Hucie są jeszcze chodniki tak stare jak Nowa Huta?

Tak, są. I to jakie! Osiedle Szkolne 33 – Można by je nazwać „pomnikami historii” – choć bardziej przypominają relikty kultury zapomnianej, gdzie estetyka ustąpiła miejsca wyboistym dziurom i popękanym płytom. Nie sposób przejść obojętnie, a jednak… miasto przechodzi.

Te chodniki, pamiętające czasy budowy Nowej Huty, stały się niemym świadkiem zmian – od wielkich planów urbanistycznych po lata zaniedbań. Dziś ich stan to nie tylko problem estetyczny, ale przede wszystkim kwestia bezpieczeństwa. Mieszkańcy starszych osiedli dobrze wiedzą, że spacer po nich przypomina czasem tor przeszkód, zwłaszcza dla seniorów, osób z niepełnosprawnościami czy rodziców z wózkami.

Niestety, mimo licznych zgłoszeń i apeli, ich remonty często spadają na dalszy plan inwestycyjny. Priorytetem stają się nowe drogi, parkingi czy inne infrastrukturalne potrzeby miasta. A tymczasem, stare płyty coraz bardziej się zapadają, krawężniki kruszeją, a łatane prowizorycznie fragmenty szybko wracają do swojego „zabytkowego” wyglądu.

Czy w XXI wieku wciąż musimy omijać te same dziury, które mijali nasi rodzice i dziadkowie? Czy Nowa Huta – dzielnica z tak bogatą historią i potencjałem – doczeka się chodników, które będą godne swojej przeszłości i przyszłości? Odpowiedź na te pytania leży w rękach mieszkańców i decydentów. Bo choć miasto przechodzi obok, my – jego mieszkańcy – wciąż musimy po nich chodzić.

Petycja o remont chodnika

Mieszkańcy wołają, piszą, a radni dzielnicy zgłaszają uchwały, by ten kawałek chodnika na osiedlu Szkolnym doczekał się remontu. Wpisany do budżetu miasta co roku staje jednak w szranki z rankingową listą zadań, która jest równie płynna, co lawa. A w tej lawie nasze zadanie topnieje, rozpływa się, znika… Na końcu nie ma już nic – ani chodnika, ani środków. I tak od siedmiu lat.


Petycja o remont chodnika

Więc co pozostaje mieszkańcom? Petycja. Bo skoro pisma i uchwały Rady Dzielnicy pozostają bez echa, może przynajmniej podpisy wielu osób skłonią urzędników do reakcji. Do tego wycieczka do Krakowa – być może bezpośrednia obecność i głośny apel mieszkańców zmusi decydentów do zauważenia problemu. Tak to właśnie wygląda: chodnik się wali, mieszkańcy alarmują, a miasto wciąż milczy, pozostając głuche na realne potrzeby swojej społeczności.


Petycja o remont chodnika – Twój podpis ma znaczenie!

Codziennie mijamy ten chodnik – nierówny, pełen dziur, w coraz gorszym stanie. Dla mieszkańców, uczniów i seniorów to nie tylko kwestia estetyki, ale przede wszystkim bezpieczeństwa. Ile razy trzeba się potknąć, by ktoś w końcu zareagował?

Czas działać! Podpisz petycję: Remont chodnika – Szkolne 33.

Może tym razem uda się coś zmienić. A jeśli nie? Przynajmniej pokażemy, że nie zamierzamy biernie patrzeć, jak historia dosłownie rozpada nam się pod nogami. Każdy głos ma znaczenie – dołącz do nas i razem zawalczmy o lepszą Nową Hutę!

RemontChodnika #BezpieczneUlice #NowaHutaDziała

Budżet Obywatelski Nowej Huty pod Lupą

Budżet Obywatelski Nowej Huty: Dwa światy, jedna dzielnica

Budżet Obywatelski Miasta Krakowa to inicjatywa, która miała być kluczem do budowy zaangażowanej wspólnoty mieszkańców. Jednak rzeczywistość bywa bardziej złożona, szczególnie w tak zróżnicowanych dzielnicach jak XVIII Nowa Huta.

Dlatego warto zastanowić się nad tym, czy nie powinniśmy pójść za przykładem Warszawy, dzieląc nasze dzielnice na mniejsze obszary lub rejony. Podział na miejski i podmiejski charakter dzielnicy mógłby wprowadzić bardziej sprawiedliwy podział środków i spełnić pierwotne założenia Budżetu Obywatelskiego.

Dlaczego Nowa Huta potrzebuje podziału na rejony?

Zanim przejdziemy do szczegółów, rzućmy okiem na wyniki Budżetu Obywatelskiego w dzielnicy XVIII Nowa Huta z ostatnich lat. Analiza zwycięskich projektów wskazuje na duże dysproporcje w przydziale środków. Projekty podmiejskie, koncentrujące się wokół ośrodków kultury, klubów sportowych czy ochotniczych straży pożarnych, zgarniały gros budżetu. Tymczasem projekty miejskiej części dzielnicy, w tym centrum, jeśli już w ogóle wygrywały, to na znacznie niższe kwoty.

Budżet Obywatelski Nowej Huty: centrum kontra podmiejskie tereny

Sprawdźmy wszystkie zwycięskie projekty Budżetu Obywatelskiego dla dzielnicy XVIII Nowa Huta z ostatnich 4 lat:

Budżet Obywatelski Nowej Huty 2024

Budżet Obywatelski Nowej Huty 2024

W 2024 roku 5 z 7 projektów wygrały obszary podmiejskie dzielnicy XVIII Nowa Huta na kwotę 1 790 785,74 zł.

Budżet Obywatelski Nowej Huty 2023

W 2023 roku 6 z 8 projektów wygrały obszary podmiejskie dzielnicy XVIII Nowa Huta na kwotę 2 414 227.82 zł.

Budżet Obywatelski Nowej Huty 2022

W 2022 roku 6 z 8 projektów wygrały obszary podmiejskie dzielnicy XVIII Nowa Huta na kwotę 2 192 198,71 zł.

Budżet Obywatelski Nowej Huty 2021

W 2021 roku 7 z 10 projektów wygrały obszary podmiejskie dzielnicy XVIII Nowa Huta na kwotę 2 016 008,48 zł.

Źródła: BO 2024; BO 2023; BO 2022; BO 2021.

Budżet Obywatelski Nowej Huty: Dwa światy, jedna dzielnica
Stanowisko do głosowania przy Parku Szwedzkim

Budżet Obywatelski Nowej Huty pod lupą – Podmiejskie głosy kontra miejska sprawiedliwość

Budżet Obywatelski to szansa na demokratyczny udział mieszkańców w decydowaniu o przyszłości swojej okolicy. Ale co się dzieje, gdy jedni głosują licznie, a drudzy nieco mniej? Historia podziału środków z Budżetu Obywatelskiego w Dzielnicy XVIII Nowa Huta pokazuje, że to właśnie mieszkańcy terenów podmiejskich skutecznie wykorzystali swoją aktywność i frekwencję, przejmując lwią część dostępnych funduszy. Jednak czy taki układ można uznać za sprawiedliwy?

Przyjrzyjmy się liczbom:

  • W 2021 roku aż 91,5% budżetu BO zostało przeznaczone na projekty realizowane na terenach podmiejskich.
  • W 2022 roku odsetek ten wzrósł do 96,5%,
  • a w 2023 roku osiągnął rekordowe 98,2%!
  • Dopiero w 2024 roku nastąpiło znaczące „przełamanie”, gdy podmiejskie projekty zdobyły „tylko” 59,5% budżetu ale tylko 2 projektami z 7!

Mieszkańcy osiedli na obrzeżach dzielnicy pokazali, jak skutecznie można się organizować, głosować, i – co kluczowe – wygrywać. To ich determinacja sprawiła, że właśnie ich projekty zdobywały zdecydowaną większość środków. Czy jednak nie tworzy to pewnej dysproporcji, która sprawia, że centralne rejony Nowej Huty, jak Aleja Róż czy osiedla dookoła Placu Centralnego, mają znacznie mniejsze szanse na realizację swoich potrzeb?

Budżet Obywatelski ma za zadanie łączyć mieszkańców i odpowiadać na potrzeby całej społeczności. Tymczasem taki podział środków rodzi pytania o sprawiedliwość i równość w dostępie do funduszy. Czy to oznacza, że mieszkańcy bardziej zurbanizowanych części dzielnicy powinni zacząć działać aktywniej, aby wyrównać szanse? A może warto zastanowić się nad innym systemem podziału budżetu, który pozwoliłby każdemu obszarowi dzielnicy na rozwój?

Warszawski model jako inspiracja dla sprawiedliwego budżetu

Podmiejskie obszary XVIII dzielnicy pokazują niezwykłą społeczną integrację. Społeczności wokół ośrodków kultury czy ochotniczych straży pożarnych potrafią zmobilizować mieszkańców do głosowania. W centrum dzielnicy, naznaczonym przemianami pokoleniowymi, tego zjednoczenia brak. Projekty, które mogłyby poprawić jakość życia mieszkańców centrum, często przegrywają z przedsięwzięciami bardziej widocznymi na obrzeżach.

Warszawa, borykająca się z podobnym problemem, wprowadziła podział dzielnic na obszary z osobnymi budżetami. Każdy obszar otrzymuje określoną pulę, dzięki czemu mieszkańcy mają pewność, że ich potrzeby będą uwzględnione. Szczegółowe zasady można znaleźć tutaj.

Czy taki model nie byłby najlepszym rozwiązaniem również dla Krakowa? Podział środków w proporcjach odgórnych pomiędzy centrum a podmiejskimi obszarami mógłby rozwiązać wiele problemów. Projekty byłyby bliżej mieszkańców, a Budżet Obywatelski osiągnąłby swoją celowość.


Rozmawiajmy o Przyszłości Budżetu Obywatelskiego

Dyskusja o przyszłości Budżetu Obywatelskiego w Nowej Hucie powinna uwzględniać te dysproporcje. Może dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie kwot przeznaczonych dla różnych części dzielnicy – tak, by podmiejskie i centralne obszary miały równe szanse na realizację swoich projektów? Póki co jedno jest pewne: terenów podmiejskich nie można winić za sukces – to efekt ich zaangażowania. Teraz czas, by cała dzielnica zasiadła do wspólnego stołu i poszukała modelu, który pozwoli na bardziej sprawiedliwy podział środków. Czy taki kompromis jest możliwy? To pytanie, które warto sobie zadać przed kolejną edycją Budżetu Obywatelskiego.


Nowa Huta na Liście UNESCO – Szansa czy Zagrożenie?

Nowa Huta na Liście UNESCO Szansa czy Zagrożenie

W ostatnich latach coraz częściej słychać głosy o możliwości wpisania Nowej Huty na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Ta unikalna dzielnica Krakowa, stanowiąca fenomen urbanistyczny i historyczny, z pewnością zasługuje na docenienie. Czy jednak mieszkańcy mogą na tym skorzystać, czy też stanie się to dla nich obciążeniem?

Nowa Huta na Liście UNESCO

Argumenty „za”: Finansowanie i Promocja

Wpisanie na Listę UNESCO daje ogromne szanse na uzyskanie specjalnych dofinansowań na renowacje budynków i obiektów historycznych. W Krakowie zabytkowy Rynek Główny, będący już na tej liście, korzysta z takich funduszy. Dla wspólnot mieszkaniowych Nowej Huty może to być ogromna pomoc, zwłaszcza w zakresie kompleksowych remontów elewacji czy wymiany instalacji w historycznych budynkach.

Poza finansowaniem, UNESCO przyciąga turystów i zwraca uwagę świata na dziedzictwo kulturowe. Większa liczba odwiedzających może pozytywnie wpłynąć na lokalną gospodarkę – restauracje, kawiarnie i punkty rzemieślnicze zyskałyby nowych klientów, co sprzyjałoby rozwojowi dzielnicy.

Zabytkowa kopalnia soli w Wieliczce, również wpisana na Listę UNESCO, dzięki funduszom i promocji stała się wizytówką Małopolski, a turystyka stanowi tam główne źródło dochodów.


Argumenty „przeciw”: Obostrzenia i Gentryfikacja

Wpisanie na Listę UNESCO wiąże się z licznymi ograniczeniami dotyczącymi remontów i modernizacji budynków. Właściciele nieruchomości i wspólnoty mieszkaniowe muszą dostosować się do rygorystycznych zasad konserwatorskich, co często oznacza wyższe koszty prac budowlanych i wydłużony czas realizacji projektów. W praktyce może to być szczególnie trudne dla mniej zasobnych wspólnot mieszkaniowych, które i tak borykają się z problemami finansowymi.

Innym wyzwaniem jest gentryfikacja, czyli proces, w którym oryginalni mieszkańcy dzielnicy zostają wypierani przez bardziej zamożne grupy społeczne, przyciągane nowym prestiżem miejsca. Taki proces miał miejsce m.in. w Pradze, gdzie historyczne centrum wpisane na Listę UNESCO stało się celem intensywnej turystyki, a lokalna ludność była zmuszona do wyprowadzki z powodu rosnących kosztów życia.

W Wenecji turystyka masowa zdominowała codzienne życie mieszkańców, co doprowadziło do utraty autentycznego charakteru miasta i masowego odpływu jego mieszkańców.


Dylemat „ducha miejsca”

Największym wyzwaniem może być ochrona ducha Nowej Huty, czyli jej niepowtarzalnego charakteru i tożsamości. To nie tylko architektura, ale przede wszystkim społeczność, jej tradycje, codzienne życie i historie. Wpisanie na Listę UNESCO może przyciągnąć masowych turystów, co zmieni rytm życia dzielnicy, a oryginalni mieszkańcy mogą poczuć się obco we własnej przestrzeni.

W centrum Krakowa procesy te są widoczne – na Rynku coraz mniej jest mieszkańców, a coraz więcej lokali gastronomicznych i sklepów z pamiątkami. Chociaż turystyka kwitnie, lokalna tożsamość została w znacznej mierze utracona.


Nowa Huta na Liście UNESCO – Decyzja Mieszkańców

Decyzja o wpisaniu Nowej Huty na Listę UNESCO powinna należeć wyłącznie do jej mieszkańców. To oni na co dzień mierzą się z problemami dzielnicy, ale też czerpią z jej unikalnego charakteru i atmosfery. Czy chcemy otworzyć się na turystów i wszystkie związane z tym wyzwania, czy raczej zachować dotychczasowy spokój i niepowtarzalny klimat? To pytanie, na które odpowiedź nie jest jednoznaczna.

Osobiście sądzę, że nie powinniśmy się spieszyć. Nowa Huta, z jej bogatą historią i wyjątkowym układem urbanistycznym, prędzej czy później zdobędzie miejsce na Liście UNESCO. Niemniej jednak, warto dać sobie czas na przygotowanie. Obserwujmy Kraków i jego zmagania z problemami, które pośrednio wynikają z obecności na tej prestiżowej liście. Tłumy turystów, zmiany w charakterze miasta i wyzwania związane z ochroną dziedzictwa to kwestie, które mogą mieć zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki.

Patrząc na przykłady takich miast jak Wenecja czy Praga, widzimy zarówno korzyści, jak i problemy. Wpis na Listę UNESCO przyciąga turystów i fundusze, ale jednocześnie zmienia życie mieszkańców. W Wenecji masowa turystyka niemal całkowicie wypchnęła lokalnych mieszkańców z ich przestrzeni życiowej. Dziś dzieje się to w centrum Krakowa… Czy chcemy, by to samo stało się z Nową Hutą?

To, co obecnie wyróżnia Nową Hutę, to jej codzienność. Ta mieszanka historii i zwyczajnego życia, które toczy się na podwórkach i w osiedlowych skwerach czy parkach. Wpis na Listę UNESCO zmieniłby to bezpowrotnie. Nie oznacza to, że należy rezygnować z tego zaszczytu, ale lepiej poczekać, aż dzielnica będzie gotowa na taką transformację. Wówczas mieszkańcy, świadomi wyzwań i korzyści, będą mogli podjąć bardziej świadomą decyzję.

Czy widzisz więcej szans, czy obaw związanych z wpisaniem Nowej Huty na Listę UNESCO? Czy ta decyzja mogłaby realnie poprawić jakość życia w dzielnicy, czy raczej przyczyniłaby się do jej przekształcenia w atrakcję turystyczną? Nowa Huta – czy chcemy tego, czy nie? Podziel się swoją opinią!

Czytaj więcej:

  1. Nowa Huta to unikat, a wpisanie na listę UNESCO to szansa
  2. Nowa Huta trafi na listę UNESCO? Problemem jest styropian
  3. Bezludne centra miast. Kto zawinił? Jak to naprawić?
  4. Znika kolejny kultowy sklepik, kawiarnia, księgarnia? Będziemy coraz bardziej samotni
  5. Kraków: miasto przeturyzmowane
  6. Kraków będzie skreślony z listy UNESCO? To „realne zagrożenie” przez budowę kładki
  7. J. Majchrowski: jest pierwszy krok do wpisania Nowej Huty na listę UNESCO
  8. Nowa Huta z tytułem Pomnika Historii. Teraz wpis na listę UNESCO?

Razem możemy więcej dla Nowej Huty.

Z psem na cmentarz? Debata, która poruszyła Kraków

Cmentarze – przestrzenie pełne ciszy, refleksji i szacunku wobec zmarłych. A jednak dziś w Krakowie temat, który na pierwszy rzut oka wydaje się błahy, wywołuje żywe dyskusje. Czy zezwolić na wprowadzanie psów na cmentarze?

Dotychczas obowiązujący zakaz, przegłosowany przez miejskich radnych, wciąż obowiązuje, ale pytanie powraca. Z jednej strony mamy zwolenników psiej obecności na nekropoliach, z drugiej – obrońców tradycyjnej funkcji cmentarza jako miejsca wyciszenia i duchowej zadumy. Spróbujmy spojrzeć na argumenty obu stron.

Jak inne miasta rozwiązują problem obecności psów na cmentarzach?

Spacer z psem to codzienność dla wielu z nas. Ale co, jeśli nasza trasa prowadzi przez cmentarz? Czy wprowadzenie czworonoga na teren nekropolii to zwykły spacer, czy może brak poszanowania dla miejsca świętego? W Krakowie temat budzi gorące emocje, ale jak radzą sobie z tym inne miasta? Przyjrzyjmy się kilku przykładom.

W 2015 roku Naczelny Sąd Administracyjny wydał przełomowy wyrok. Orzekł, że zakazy wprowadzania psów na cmentarze, wprowadzane przez lokalne władze, mogą być formą dyskryminacji. Sąd przypomniał, że cmentarze to przestrzenie publiczne i bez odpowiedniej podstawy prawnej takie ograniczenia są niezgodne z prawem. Czy to oznacza zielone światło dla czworonogów? Niekoniecznie. Zarządcy nekropolii wciąż mogą ustalać własne regulaminy, które precyzują zasady korzystania z tych terenów.
Przeczytaj więcej o wyroku NSA

W Gdańsku w 2022 roku Rzecznik Praw Obywatelskich interweniował w sprawie zakazu wprowadzania zwierząt na cmentarze komunalne. Po jego działaniach zakaz został uchylony, co pokazuje, że zarządcy muszą uważać na to, jak formułują regulaminy. Z jednej strony chodzi o uszanowanie przestrzeni, z drugiej – o zgodność z prawem.
Szczegóły interwencji RPO

Z kolei w Głogowie sprawa wygląda inaczej. Tam obowiązuje zakaz wprowadzania psów na cmentarze, a przy wejściach widnieją tablice informacyjne przypominające o tym regulaminie. Mimo to problem z jego przestrzeganiem wciąż istnieje – właściciele psów często lekceważą zasady, co wywołuje frustrację mieszkańców.
Czy zakazy są przestrzegane?

Szczecin również apeluje do mieszkańców o niewprowadzanie psów na teren cmentarzy, argumentując, że to miejsca sacrum, wymagające szczególnego szacunku. Niestety, zdarzają się przypadki zakłócania spokoju przez psy biegające bez smyczy, co dodatkowo zaognia sytuację.
Zobacz, jak Szczecin radzi sobie z problemem

Wszystkie te przykłady pokazują, że problem jest bardziej skomplikowany, niż mogłoby się wydawać.

Czy pies zakłóci powagę miejsca?

Przeciwnicy zmiany podnoszą przede wszystkim argument o charakterze cmentarzy. Są one przestrzeniami sakralnymi, miejscami religijnego kultu i pamięci. Wprowadzenie psów, nawet pod opieką odpowiedzialnych właścicieli, budzi u niektórych sprzeciw z obawy o brak należytego szacunku. Psy mogą szczekać, zostawiać nieczystości lub budzić strach wśród osób odwiedzających groby. „To nie park ani wybieg” – twierdzą przeciwnicy.

Jednak z drugiej strony, wielu właścicieli psów podkreśla, że ich czworonogi są częścią rodziny. Spacer po cmentarzu może być dla nich naturalnym etapem codziennej trasy. Wystarczy, by właściciele stosowali się do zasad – trzymali psa na smyczy, sprzątali po nim i zachowali szczególną ostrożność wobec innych odwiedzających.

Czy religia wyklucza obecność psów?

Religia odgrywa kluczową rolę w tej dyskusji. Cmentarze katolickie są uważane za miejsca poświęcone, co rodzi pytanie: czy obecność zwierząt jest obrazą uczuć religijnych? Tu opinie są podzielone. Niektórzy duchowni wskazują, że pies – będąc stworzeniem bożym – sam w sobie nie narusza świętości miejsca. Decydujące jest zachowanie właściciela. [więcej]

Z kolei część wiernych uważa, że zezwolenie na wprowadzanie psów otworzy drzwi do niepotrzebnych konfliktów i nieporozumień, a przestrzeń cmentarza powinna być wolna od wszelkich sporów tego rodzaju.

Jak połączyć potrzeby ludzi i psów?

Dyskusja toczy się również na gruncie praktycznym. Właściciele psów często podkreślają, że w Krakowie brakuje miejsc przyjaznych dla czworonogów, a zakaz wstępu na cmentarze jest kolejnym ograniczeniem ich codziennego życia a jakby nie było jest miejscem publicznym. Z drugiej strony, oponenci zwracają uwagę, że cmentarze mają swoją specyfikę – są miejscem, gdzie ludzie poszukują spokoju, a obecność psów może być dla nich niepożądana.

Jakie jest najlepsze rozwiązanie?

Jako właściciel psa wiem, jak ważną rolę odgrywa on w moim życiu. Dlatego rozumiem argumenty zwolenników otwarcia cmentarzy dla czworonogów – dla wielu z nas spacer z psem to nie tylko codzienna konieczność, ale i forma wspólnego spędzania czasu. Jednak mimo mojego przywiązania do mojego psa, muszę przyznać, że nie widzę go na cmentarzu. Jego natura, choć urocza, nie współgra z powagą i duchowym charakterem tego miejsca.

Cmentarze są przestrzeniami, które mają swoje unikalne znaczenie – to miejsca refleksji, modlitwy i wyciszenia. Ich sacrum wymaga szczególnego szacunku, a obecność psów, choćby pod kontrolą właścicieli, może być odbierana jako zakłócenie tego wyjątkowego charakteru. Niemniej jednak, jako przestrzenie publiczne, cmentarze powinny być także miejscami, które uwzględniają potrzeby wszystkich mieszkańców – zarówno tych odwiedzających groby, jak i tych, którzy nie mają możliwości zostawienia psa w domu.

Dlatego uważam, że kompromisowym rozwiązaniem mogłoby być otwarcie cmentarzy dla czworonogów, ale z dodatkowymi obostrzeniami. Wprowadzenie szczegółowych zasad, takich jak obowiązek prowadzenia psa na krótkiej smyczy, zakaz wstępu na określone części nekropolii (np. sektory z grobami dziecięcymi czy miejsca przeznaczone na nabożeństwa) oraz surowe kary za niesprzątanie po zwierzętach, mogłoby pomóc zachować powagę tego miejsca.

Otwarcie cmentarzy dla psów nie musi oznaczać rezygnacji z ich wyjątkowego charakteru. Wręcz przeciwnie – z odpowiednimi zasadami i ich skutecznym egzekwowaniem mogłoby pokazać, że jako społeczeństwo potrafimy znaleźć równowagę między potrzebami różnych grup, szanując zarówno pamięć o zmarłych, jak i codzienność żyjących.

Nie boję się psów na cmentarzach, lecz o powagę ich właścicieli.

Zachęcamy do współtworzenia rozwiązania!

Dodajcie swoje pomysły, sugestie i historie – wspólnie możemy znaleźć odpowiedź, która pogodzi potrzeby właścicieli psów z szacunkiem dla miejsc pamięci.

Waszą opinię możecie wyrazić w ankiecie dostępnej na stronie miasta. Czy powinniśmy otworzyć cmentarze dla psów, czy zachować ich dotychczasowy charakter? Ostateczna decyzja będzie należeć do władz, ale to głosy mieszkańców wyznaczą jej kierunek.


Praktyczne wskazówki na spacer z psem w miejscach publicznych

  • Zachowuj kontrolę nad pupilem – zawsze trzymaj psa na smyczy, szczególnie w miejscach wymagających ciszy i szacunku, takich jak cmentarze.
  • Sprzątaj po swoim psie – brak odpowiedzialności właścicieli to najczęstszy argument przeciwników otwierania miejsc publicznych dla zwierząt.
  • Unikaj miejsc tłumnie odwiedzanych – jeśli wiesz, że twój pies łatwo się ekscytuje, wybierz spokojniejsze godziny lub miejsca spacerów.
  • Respektuj regulaminy – sprawdź zasady obowiązujące w danej przestrzeni publicznej, aby uniknąć nieporozumień.

Czy Nowa Huta straci Punkt Informacji Turystycznej?

Czy Nowa Huta straci Punkt Informacji Turystycznej?

Decyzja o likwidacji spółki Kraków5020, odpowiedzialnej za prowadzenie Punktów Informacji Turystycznej (PIT), wywołuje niepokój wśród mieszkańców Nowej Huty. Szczególnie dotyczy to punktu zlokalizowanego na osiedlu Zgody 7, który od momentu otwarcia w październiku 2018 roku stał się ważnym miejscem na mapie dzielnicy.

Zgody 7 – więcej niż informacja turystyczna

Punkt InfoKraków na os. Zgody 7 to nie tylko miejsce, gdzie turyści mogą uzyskać informacje o atrakcjach Nowej Huty. Od początku istnienia pełnił rolę centrum kulturalnego, organizując spotkania, prelekcje, warsztaty oraz inne wydarzenia dla mieszkańców i odwiedzających. Współpraca z Cafe NOWA Księgarnia dodatkowo wzbogaciła ofertę tego miejsca, czyniąc je przestrzenią spotkań dla różnych grup wiekowych.

Likwidacja czy transformacja?

W obliczu planowanej likwidacji spółki Kraków5020 pojawia się pytanie o przyszłość takich miejsc jak Zgody 7. Czy Punkt Informacji Turystycznej w Nowej Hucie zostanie zamknięty, czy może jego działalność zostanie przejęta przez inną jednostkę miejską? Nowa Huta, posiadająca dwa Pomniki Historii, przyciąga coraz więcej turystów, dla których dostęp do rzetelnych informacji jest kluczowy.

Ekonomia kontra potrzeby społeczne

Oczywiście, względy ekonomiczne są istotne, zwłaszcza w trudnych czasach. Jednak warto zastanowić się, czy zamknięcie tak ważnego punktu nie przyniesie więcej strat niż oszczędności. Być może zamiast likwidacji warto rozważyć zmianę formuły działania Zgody 7? Angażując lokalną społeczność i organizacje do współpracy, co pozwoliłoby na dalsze funkcjonowanie tego miejsca przy jednoczesnym obniżeniu kosztów.

Nadzieja na przyszłość

Mieszkańcy Nowej Huty od lat walczą o to, by ich dzielnica była postrzegana jako zadbana i atrakcyjna dla turystów. A nie jako wciąż zapomniana część Krakowa. Punkt Informacji Turystycznej na os. Zgody 7 odegrał w tej walce znaczącą rolę. Miejmy nadzieję, że władze miasta znajdą rozwiązanie. Rozwiązanie, które pozwoli na dalsze funkcjonowanie tego miejsca, odpowiadając na potrzeby zarówno mieszkańców, jak i turystów.

Czy miasto zdecyduje się na krok, który pozwoli Nowej Hucie zachować swoje turystyczne serce? Czy znajdzie się sposób na kontynuację działalności Zgody 7 w nowej formule? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – takie miejsca są nieocenione dla lokalnej społeczności i odwiedzających.

Geotermia w Nowej Hucie: wizja, przeszkody i możliwości

Geotermia w Nowej Hucie

Nowa Huta – dzielnica Krakowa, która przez dekady nosiła na sobie piętno przemysłowego giganta, zaczyna zmieniać swoje oblicze. Dziś coraz częściej mówi się o tym obszarze jako o miejscu, które nie tylko może zachwycać swoim dziedzictwem kulturowym, ale również stać się wzorem dla ekologicznych innowacji. Jedną z takich wizji jest wykorzystanie potencjału geotermalnego. Historia tego pomysłu sięga lat wstecz i pokazuje, że nawet ambitne projekty mogą napotkać wiele wyzwań, zanim ujrzą światło dzienne.


Nowa Huta na geotermalnej mapie Polski

Pierwsze kroki w stronę geotermii w Nowej Hucie miały miejsce już kilka lat temu. W 2020 roku pojawiły się konkretne plany, aby wykorzystać ciepło ziemi do ogrzewania mieszkań oraz celów rekreacyjnych. Współpraca spółki Kraków Nowa Huta Przyszłości z Miejskim Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej dawała nadzieję na realizację odwiertów i wykorzystanie wód geotermalnych. Jednak, jak to często bywa, formalności, finanse i biurokracja stanęły na drodze. (źródło)


Geotermia nadzieja z głębi ziemi

W 2024 roku miasto podjęło kolejny krok, ogłaszając plan wykonania badawczego odwiertu geotermalnego przy ulicy Tatarakowej w Przylasku Rusieckim. Finansowanie w wysokości ponad 12 milionów złotych z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej pozwoli na zrealizowanie ambitnego projektu. Głębokość odwiertu, wynosząca około 1820 metrów, budzi wielkie oczekiwania – woda o temperaturze nawet 55°C mogłaby zasilać lokalne sieci ciepłownicze i służyć celom rekreacyjnym. (źródło)


Przyszłość geotermii: dwa scenariusze

Jeśli wyniki odwiertu okażą się pozytywne… woda o odpowiednich parametrach termicznych zostanie podłączona do miejskiej sieci ciepłowniczej. Co pozwoli na obniżenie (oby!) kosztów ogrzewania mieszkań oraz redukcję emisji dwutlenku węgla. Dodatkowo, geotermia może otworzyć nowe perspektywy dla rekreacji – baseny termalne, sauny czy otwarte całoroczne aquaparki przyciągnęłyby zarówno mieszkańców, jak i turystów.

Z kolei, jeśli badania wykażą, że woda posiada właściwości lecznicze, przed Nową Hutą otworzą się drzwi do stworzenia uzdrowiska miejskiego. Naturalne źródła z minerałami mogłyby służyć do terapii zdrowotnych. Co być może postawiłoby tę dzielnicę na równi z renomowanymi ośrodkami spa w Polsce. Wyobraźmy sobie uzdrowisko z widokiem na kąpielisko w Przylasku Rusieckim – czyż to nie piękna wizja?


Geotermalna przyszłość Nowej Huty

Jednak warto pamiętać, że geotermia to nie tylko szansa, ale i wyzwanie. Procesy adaptacji technologii, rozbudowa infrastruktury i integracja z istniejącymi sieciami będą wymagały czasu oraz ogromnych nakładów finansowych. Mimo to, jeśli Kraków zdecyduje się na realizację tej inwestycji, Nowa Huta może stać się symbolem transformacji energetycznej miasta.

Czy Nowa Huta stanie się zielonym sercem Krakowa? Wszystko zależy od wyników badań i odwagi decydentów. Jednak jedno jest pewne – potencjał geotermalny jest wart każdej inwestycji, bo może zmienić nie tylko krajobraz, ale i codzienne życie mieszkańców.


Źródła:

Respektuj.pl: Klucz do Empatii i Tolerancji

Kiedy patrzymy na dzisiejszy świat – szybki, złożony, pełen bodźców – coraz bardziej dostrzegamy, jak ważne jest wyposażenie młodych ludzi w solidne fundamenty wartości, szacunku i empatii. W tej rzeczywistości, gdzie często gubi się miejsce na refleksję nad drugim człowiekiem, projekt Respektuj.pl staje się nie tylko inicjatywą, ale wręcz misją.

Dlaczego warto się zaangażować?

Dorośli – rodzice, nauczyciele, opiekunowie – odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu młodych umysłów. To, czego dzieci uczą się w domu i szkole, jest fundamentem ich przyszłych relacji i sposobu funkcjonowania w społeczeństwie. Respektuj.pl to przestrzeń, która wspiera dorosłych w tej niełatwej, ale jakże ważnej pracy. Strona oferuje praktyczne narzędzia, inspirujące materiały i pomysły na to, jak rozmawiać z dziećmi o szacunku, granicach, tolerancji i budowaniu zdrowych relacji.

Zareaguj, jeśli widzisz problem

Ile razy byliśmy świadkami sytuacji, gdzie granice były przekraczane? W szkole, na placu zabaw, w mediach społecznościowych? Brak reakcji dorosłych to przyzwolenie na niewłaściwe zachowanie. Respektuj.pl podkreśla, jak ważne jest mówienie „stop” przemocy, braku szacunku i ignorowaniu uczuć innych ludzi. Dzieci uczą się przez obserwację – to my, dorośli, pokazujemy, jak reagować na dobro i zło. Jeśli widzisz problem, reaguj. To nasze zadanie i odpowiedzialność.

Konkurs – szansa dla dzieci i młodzieży

Respektuj.pl nie tylko edukuje, ale i inspiruje młodzież do działania. W ramach projektu organizowany jest konkurs dla dzieci i młodzieży. Konkurs pozwali im wyrazić swoje spojrzenie na temat szacunku i relacji międzyludzkich. To świetna okazja, by Twoje dziecko mogło zaangażować się w coś wartościowego, podzielić się swoimi pomysłami i kreatywnością.

Każde zgłoszenie jest głosem w dyskusji o lepszej przyszłości. Zachęć swoje dzieci, uczniów, podopiecznych do udziału. To nie tylko szansa na nagrody, ale przede wszystkim na refleksję i rozwój.

Budujmy świat pełen szacunku razem

Nie ma lepszej inwestycji niż inwestycja w przyszłość dzieci. Dając im narzędzia do budowania empatii i zdrowych relacji, zmieniamy świat. Każda rozmowa, każda wspólna aktywność, każda reakcja na niewłaściwe zachowanie ma znaczenie.

Zajrzyj na Respektuj.pl, dowiedz się więcej, włącz się do działania i pokaż swoim dzieciom, że respekt to nie tylko słowo, ale sposób na życie. Bo świat pełen szacunku to świat, w którym warto żyć.

Nie czekaj. Reaguj. Wspieraj. Inspiruj.

Respekt.


Źródło: Projekt Respektuj.pl – konkurs dla uczniów

Dlaczego dzieci zapominają o zasadach ruchu drogowego?

W czwartkowe przedpołudnie miałem przyjemność wziąć udział w niezwykłym spotkaniu z uczniami klas 1-3 jednej z naszych szkół podstawowych w Nowej Hucie. Jako przedstawiciel organizatora Rady Dzielnicy XVIII Nowa Huta a równocześnie rodzic, patrzyłem na te zajęcia z podwójnej perspektywy. Wraz ze Strażą Miejską przypominaliśmy dzieciom podstawowe zasady poruszania się w ruchu drogowym, a także podkreślaliśmy znaczenie elementów odblaskowych. Czym jednak byłoby takie wydarzenie bez głębszej refleksji?

Samochodowe dzieciństwo – czy odbieramy dzieciom praktykę?

Dzisiejsza rzeczywistość znacząco różni się od tej, którą pamiętam z własnego dzieciństwa. Jeszcze nie tak dawno codzienny spacer do szkoły był normą, a dzieci oswajały się z zasadami ruchu drogowego „w terenie”. Dziś, w dużej mierze ze względu na brak rejonizacji i konieczność dowożenia uczniów do szkół znajdujących się daleko od miejsca zamieszkania, poranki wyglądają inaczej. Rodzice – z troski o bezpieczeństwo – przywożą dzieci samochodami pod same drzwi szkoły. W efekcie najmłodsi coraz rzadziej mają okazję korzystać z wiedzy wyniesionej z przedszkola.

Ta troska, choć uzasadniona, ma swoje konsekwencje. Obserwując dzieci uczestniczące w zajęciach, zauważyłem, że pierwszoklasiści pamiętali znacznie więcej o zasadach przechodzenia przez jezdnię czy rozpoznawaniu znaków drogowych niż ich starsi koledzy z trzecich klas. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – brak praktyki. Bez regularnego ćwiczenia w realnych warunkach wiedza zanika, ustępując miejsca rutynie podróży samochodem.

Bezpieczeństwo na drodze zaczyna się w szkole (i w domu)

Edukacja drogowa to nie tylko kwestia przepisów, ale także praktycznych umiejętności. Dlatego tak ważne są zajęcia, w których dzieci mogą przypomnieć sobie zasady poruszania się po przejściach dla pieszych czy na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną.

Jako rodzic doskonale rozumiem, że często nie mamy innego wyjścia. Wygoda i bezpieczeństwo naszych dzieci są priorytetem, a dowożenie do szkoły samochodem bywa koniecznością. Warto jednak zastanowić się, jak możemy wspólnie – rodzice, szkoły i instytucje lokalne – przeciwdziałać zanikaniu wiedzy, która w sytuacji kryzysowej może uratować życie.

Inicjatywy takie jak te, w których miałem przyjemność uczestniczyć, są niezwykle potrzebne. Pozwalają dzieciom na nowo oswoić się z zasadami ruchu drogowego, przypominając im, że bezpieczeństwo na drodze zależy od ich świadomego zachowania. Kolorowe odblaski, które rozdaliśmy na zakończenie zajęć, to symbol – mały gest, który może mieć ogromny wpływ na ich widoczność i bezpieczeństwo.

Edukacja drogowa jako stały element wsparcia szkół

Widząc entuzjazm dzieci i zaangażowanie nauczycieli, utwierdziłem się w przekonaniu, że edukacja drogowa powinna być stałym elementem programu wsparcia szkół przez Radę Dzielnicy. Wspólnie możemy zadbać o to, aby takie zajęcia odbywały się regularnie, przypominając dzieciom o podstawowych zasadach ruchu drogowego.

Nie chodzi tylko o teorię – musimy dawać dzieciom narzędzia, które pomogą im wykorzystać wiedzę w praktyce. Być może warto rozważyć organizację lokalnych spacerów edukacyjnych czy symulacji ruchu drogowego w bezpiecznych warunkach?

Jako rodzic i przedstawiciel Rady Dzielnicy będę wspierał takie inicjatywy z całych sił. Wierzę, że edukacja drogowa to inwestycja w przyszłość – naszą i naszych dzieci. Bo bezpieczeństwo na drodze zaczyna się od nas wszystkich – małymi krokami, które prowadzą do wielkich zmian.


Dbajmy też o to, by nasze dzieci mogły rozwijać nie tylko wiedzę, ale także umiejętności praktyczne. To od nas zależy, czy będą potrafiły korzystać z nich w życiu codziennym.